Miałem nie jechać, ale koniec końców zebrałem się i pojechałem. Do Rzeszowa tempo szybkie, bo chciałem zdążyć. Udało się. Ogólnie masa udana. Ciekawa i całkiem długa trasa, bo ok. 10 km. Pare znajomych twarzy z BS. Spotkałem dawno nie widzianego Kundella. Powrót już spokojnym tempem do domku.
Zdjęcia pożyczone z forum rowery.rzeszow.pl (@snajper-psg1)
Częstochowa - dzień 4. Powrót do domu, czyli Jędrzejów - Kosina. Dwusetka pękła. Rekord odległości z sakwami :) Miałem wracać pociągiem, albo z Tarnobrzega, albo ze Stalowej Woli, ale, że trzeba było czekać 4 godziny na pociąg, więc stwierdziłem, że za ten czas będę już całkiem blisko domu jadąc rowerem :) Rozdzieliliśmy się z Robertem za Tarnobrzegiem. On pojechał na Stalową, a ja przez las do Nowej Dęby, a później kierując się na Raniżów, Sokołów Młp. i dalej na Łańcut dojechałem do domu. Pogoda była piękna - piękne słońce, temperatura idealna.
Częstochowa - dzień 3. Dziś powrót i etap do Jędrzejowa do "pięciogwiazdkowego" hotelu Zacisze ;p Po drodze spotkane pielgrzymki: jeszcze w Częstochowie - rowerowa z Rzeszowa, a już w Jędrzejowie piesza ze Stalowej Woli. Cel na dziś Max Kebab :)
Częstochowa - dzień 2. Dziś etap z Jędrzejowa do Częstochowy. Na nocleg zajechaliśmy na 10 minut przed deszczem :) Poprawa warunków noclegowych w porównaniu do Jędrzejowa (Hotel Zacisze) o 1000% :)
Częstochowa z Robertem - dzień 1. Na pokładzie przyczepka Extrawheel. Najpierw z domu do Przeworska na pociąg do Stalowej Woli Rozwadów, a stamtąd już razem z Robertem obraliśmy kierunek Jędrzejów. Cel na dziś -> kebab ;p Udało się ;)
Głównym celem dzisiaj był Przeworsk. Później trochę pagórkami powrót do domu. Wieczorem już chłodnawo się robi. Jak nic jesień idzie. A rower mnie wkurza bo coś stuka i trzeszczy. Suport, łańcuch, sztyca, kaseta, piasta? Puls - szkoda gadać...