Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2012

Dystans całkowity:406.99 km (w terenie 54.00 km; 13.27%)
Czas w ruchu:23:56
Średnia prędkość:17.01 km/h
Maksymalna prędkość:61.00 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:81.40 km i 4h 47m
Więcej statystyk

Tam i z powrotem

Środa, 23 maja 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Samotnie
Trasa:
Kosina - droga do obelisku - Głuchów - Łańcut - Wysoka - Sonina - Głuchów - droga obelisku - Kosina.

Po przerwie regeneracyjnej ;p

Poniedziałek, 21 maja 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Samotnie
Trasa:
Kosina - Białobrzegi - Dębina - Łańcut - Wola Mała - Dąbrówki - Smolarzyny - Żołynia - Kopanie Żołyńskie - Zmysłówka - lasem - Budy Łańcuckie - Korniaktów - Białobrzegi - Kosina.

Szlak Orlich Gniazd cz. 4

Czwartek, 3 maja 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Z kimś, Przyczepka
Dalszy ciąg powrotu: Jędrzejów - Tarnobrzeg.
Ten dzień okazał się jeszcze gorszym od poprzedniego. Upał wysysał ze mnie wszystko. Wlokłem się strasznie powoli. Jeszcze rano po małym deszczu i burzy było rześko i dobrze się jechało, ale im bliżej południa, to było gorzej. W pewnym momencie rozłączyliśmy się z Robertem i on pojechał swoim tempem.
Jakoś dowlokłem się do Tarnobrzega. Tu już czekałem na szynobus do Rzeszowa. Bardzo przyjemnie się jechało :) Przed Rzeszowem rozpętała się, po tych upałach, konkretna burza. Miałem transport do domu, więc się udało nie zmoknąć ;)
Podsumowując, dobra wyprawa, z ciekawymi przygodami ;p

Szlak Orlich Gniazd cz. 3

Środa, 2 maja 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Z kimś, Przyczepka
Powrót z Częstochowy do Jędrzejowa.
Zmasakrowany po wczorajszym, ale trzeba wracać. Upał nadal niemiłosierny.
Jakoś się dowlokłem. Robert się na mnie naczekał ;)

W Jędrzejowie tradycyjnie na kebaba. Trochę drogi wyszedł, bo się przyczepili panowie w służbie JKM Vincenta i poprosili nas o wsparcie budżetu. Niestety nie mogliśmy odmówić i wpadło po 50 zł za przejście przez jezdnię w miejscu niedozwolonym. Choć qwa nic nie jechało, tylko ci panowie smutni zza rogu wyskoczyli... Ehhh...

Szlak Orlicz Gniazd cz. 2

Wtorek, 1 maja 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Z kimś, Przyczepka
Drugi dzień na szlaku: Domaniewice - Częstochowa.
Wczorajsza forma ulatywała z każdym kilometrem. Jednak braku jazdy nie da się oszukać :(
Kompletnie uleciała po mega glebie na szutrowym zjeździe. Efekt - na połowie przedramienia zdarta mocno skóra, kolana dziurawe, bolący prawy nadgarstek :p Szczęście, że tak się tylko skończyło.
Po półgodzinnym postoju na ogarnięcie się, zdezynfekowanie i opatrzenie ran, pojechaliśmy dalej. Ja już niestety nie jechałem, ale walczyłem, żeby dojechać :p
Upał jeszcze większy był, co dodatkowo wysysało resztki moich sił.
Jakimś cudem się udało dotrzeć do celu.