Tytuł wpisu mówi sam za siebie :) Dziś zrobiłem furorę moją nową przyczepką, tak ostatnio popularną na BS. Wszędzie gdzie przejeżdżałem wzbudzałem zaciekawienie, zdziwienie, zachwyt, uśmiech itd, itp :D Odwracali się za mną, pokazywali palcami i komentowali. A tak już serio, to w końcu przetestowałem w boju przyczepkę Extrawheel Voyager. Stała parę tygodni i się kurzyła, a dziś nadarzyła się okazja by ją w końcu podpiąć. Udałem się z nią do Rzeszowa po kilka rzeczy od siostry. Co do wrażeń z jazdy, to są jak najbardziej pozytywne. Przyczepka fajnie jedzie. Jest stabilna i wbrew początkowym obawom, że się wypnie i ją zgubię, nic takiego nie nie miało miejsca. Wiadomo, czuć że jest z tyłu, bo w końcu to dodatkowe parę kilo, ale po kilku km zapomina się o niej i przyzwyczaja do obciążenia. Boczny wiatr tylko o niej przypominał, bo jednak to dodatkowa powierzchnia i rower lekko myszkował. No ale to taki drobiazg. Trasa: Kosina->Głuchów->Łańcut (lekko denerwująca wizyta na poczcie)->Albigowa->Kraczkowa->Malawa->Słocina->Rzeszów->Słocina->Malawa-> Kraczkowa->Albigowa->Wysoka->Sonina->Głuchów->Dębina->Kosina. Wyjazd około 18:30, a powrót 22:30. W drodze do Rzeszowa okropny wmoredwind. W drodze powrotnej już dużo lepiej. No i w końcu przyjemna temperatura do jazdy. Idealne w sam raz :)
Fotki z komórki (gówniana jakoś i rozdzielczość bo nie zauważyłem ustawień):
Trasa: Kosina->Białobrzegi->Korniaktów Płn->Budy Łańcuckie->Laszczyny->Gniewczyna-> Świętoniowa->Korniaktów Płd->Białobrzegi->Kosina. Uderzyłem dziś w przeciwnym kierunku niż wczoraj. Wyjazd o 19.30 powrót o 22.30 (mały postój się trafił). I wszystko byłoby super, gdyby nie te wstrętne komarzyce!!!!! Grrrr!!!
Krótki wyjazd wieczorkiem, jak już się zrobiło trochę chłodniej. Chociaż nadal było duszno. Mimo to fajnie się jechało. I wciąż na slickach, więc tylko szosa. Trasa: Kosina->Dębina->Łańcut->Albigowa->Wysoka->Sonina->Łańcut->Głuchów-> Dębina->Białobrzegi->Kosina.
Dzisiaj krótki rozjazd po pielgrzymce. Od razu nogi lepiej się poczuły :) Pogoda bardzo przyjemna (wyjazd o 18.30). Trasa : Kosina->Białobrzegi->Korniaktów Płn.->Budy Łańcuckie->kładka na Wisłoku->Świętoniowa->Korniaktów Płd.->Białobrzegi->Kosina.
Grzechem było dzisiaj nie pojechać gdzieś rowerem. Wyjechałem dopiero o 18.30, bo wcześniej nie dało rady. Przynajmniej zrobiło się już trochę chłodniej :) Pozdrowienia dla dwóch bikerów z Przeworskiego Stowarzyszenia Kolarskiego, których spotkałem przed Przeworskiem. Miło sobie pogadaliśmy o trasach i rowerkach. A oto i trasa z zapisu komórkowego gps'a:
Popołudniowy wypad gdzie oczy poniosą :) A poniosły na leśne ścieżki w okolicach Dąbrówek, Żołyni aż po Stawy Korniaktowskie. Było wszystko, i piach i błoto i ogromne kałuże, czyli to co tygrysy lubią najbardziej :D Trasa: Kosina->Dębina->Wola Dalsza->Dąbrówki->las->wyjazd w Żołyni->Kopanie Żołyńskie->Zmysłówka->Opaleniska->las->wyjazd obok Stawów->Korniaktów Płn->Białobrzegi->Kosina. Szkoda, że zapomniałem włączyć GPS w komórce to by fajną trasę wyrysowało. Zaczęło trochę kropić i grzmieć jak dojeżdżałem do wioseczki, więc powrót wypadł w samą porę :)
Celem dzisiejszej wyprawy było w miarę szybko i bezawaryjnie dostać się do Rzeszowa i oczywiście, w ten sam sposób wrócić. Stąd ta jazda "kulturalna" :) Cel udało się zrealizować, czego dowodem jest ten wpis. Tak naprawdę, jechałem spotkać się z siostrą i odebrać pewien pakunek. Dziś także nastąpiła oficjalna prezentacja i test koszulki bikestats-owej. Ogólne wrażenia pozytywne. Mogłem zrobić mały lans po Rynku rzeszowskim. A luda sporo było :) Trasa: Kosina->Głuchów->Sonina->Wysoka->Albigowa->Kraczkowa->Malawa->Słocina->Rzeszów->do siostry do pracy->kółko po Rzeszowie->i powrót tą samą trasą bo nie chciało mi się kombinować innej :) I ślad z GPS'a:
Pogoda wyśmienita na jazdę. W końcu. Po przyjeździe do domu (około 22), usiadłem w altance w ogródku i uraczyłem się zakupionym po drodze zimnym, złocistym trunkiem :D Mmm, tego mi było trzeba :D
Rano wyjazd do oddziału firmy na małą fuchę ;P Niby potem miałem jechać dalej do pracy, już do centrali, ale jak zobaczyłem kłębiące się chmury, to lekko zwątpiłem. Szybka więc decyzja - powrót do domu. Prawie mi się udało zdążyć przed deszczem. Ale jak już wiadomo powszechnie, prawie robi dużą różnicę :P Patrząc z drugiej strony, miałem darmową kąpiel ;) Poza tym, to pasowałoby rower umyć. Może ktoś chętny? :P
Powrót po dłuższej przerwie. Leczyłem nogę, miałem trochę pracy i przerwa w jeździe się wydłużyła. Dziś miała być jazda czysto rekreacyjna, ale ja chyba nie umiem spokojnie jeździć ;) Trasa: Kosina->Korniaktów Płd->Budy Łańcuckie->Świętoniowa->przez kładkę na Budy->obok kościoła na Budach odbiłem w las->wyjazd z lasu obok Stawów->Korniaktów Płn->Białobrzegi->Kosina. W lesie miejscami mokro i błotnisto.