Po "ciężkich" przygotowaniach - wypad na Jurę Szlakiem Orlich Gniazd z Pawłem, Robertem i Wujkiem Chickenem. Pod koniec łapały mnie skurcze. Można się było tego spodziewać...
Po długim niejeżdzeniu (praca, wyjazdy, lenistwo) w końcu trochę, już po zachodzie słońca, się przewietrzyłem. Trasa standardowe naokoło. Nawet ciepło z lekkim wmordewindem.
Z Agatą i Marcinem. Agata testowała swoją nową szosę niebieską. Marcin również na szosie. Tylko ja biedny musiałem się męczyć na moim góralu. I było to widać bo w końcu zaczęli mi powoli odjeżdżać :)
Krótka trasa na rozruszanie się, a właściwie sprawdzenie czy noga nie będzie boleć. Nie bolała :D Wiaterek nie zachęcał do jazdy, ale temperatura już bardzo :) Trasa (trochę z postojami):